„A zostanie tylko fotografia…”

22 sierpnia 2018

Po Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej została także wyborna poezja i napisane przez jej Magdalenę Samozwaniec biografie poetki.

Dziś jedną z nich, „Zalotnicę niebieską”, szczególnie chciałabym polecić. Opowieści o życiu Lilki (bo tak liryczkę nazywała rodzina) przeplatane są listami, które siostry do siebie pisały, wierszami Jasnorzewskiej i fragmentami stworzonej przez nią prozy.

Za sprawą relacji z beztroskiego dzieciństwa, dorastania, a potem dorosłości, mamy niebywałą okazję poznać epokę 20-lecia międzywojennego – panujące wówczas zwyczaje modowe, wnętrzarskie czy towarzyskie.  Ponadto autorka z wielkim pietyzmem wspomina rodziców i dom rodzinny, Kossakówkę. W książce nie brakuje kostycznego poczucia humoru Samozwaniec, anegdotek, rewelacji, także tych niedyskretnych, o znaczących osobistościach, jak choćby o Witkacym.

Choć „Zalotnica niebieska” jest sentymentalna, a postać siostry sportretowana bywa z nadmiernym zachwytem i ogromnym wzruszeniem, nie można uznać jej za łzawą opowiastkę. To wyśmienite studium siostrzanej miłości oraz przystępna i wciągająca lekcja o tamtych czasach.

Kamila Sośnicka