Historia z warzywami strączkowymi w tle…

20 kwietnia 2018

Dziś przedstawiam książkę Barbary Kosmowskiej „Panna Foch”, napisaną z myślą o młodzieży. Tytułowa bohaterka to nastoletnia Pola, zwana także Bobikiem, która zupełnie nie cieszy się z przeprowadzki z Warszawy na wieś. Ma pretensje do rodziców, że w ogóle nie zapytali jej w tej kwestii o zdanie. W nowym miejscu zamieszkania ciągle chodzi naburmuszona. Jest jej smutno, że w Warszawie zostawiła całe swoje dotychczasowe życie: szkołę, przyjaciółkę Kingę, koncerty Jasona Barbera i obiekt swoich westchnień – Julka. I taką właśnie nadąsaną dziewczynę z miasta poznaje jej rówieśnik, Janek, który w swoim dzienniku nazywa ją Panną Foch. Ona zaś jest mniej subtelna i nazywa go w myślach Pryszczatym. W opowiadaniu występuje także zawsze pełna pozytywnej energii Ania oraz wyniosła i cyniczna Ama. Jak się okazuje i Janek, i Ama mają swoje problemy. I to bardzo poważne problemy…

Zarówno nowe znajomości Poli, jak i dotychczasowa przyjaźń z Kingą pokażą, że nie wolno oceniać ludzi po pozorach, że myślenie stereotypami może być bardzo krzywdzące oraz, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Nie sposób nie wspomnieć też o dużo młodszym rodzeństwie Poli, bliźniakach – Fasolce i Groszku, którzy co prawda nie odgrywają jakiejś istotnej roli w perypetiach głównej bohaterki, ale zostali umieszczeni na kartach książki przede wszystkim po to, by wnieść sporą dawkę humoru. Dało to genialny efekt, gdyż powieść mówi o naprawdę ważnych sprawach, ale nie pozostawia wrażenia moralizatorskiego ględzenia, którego przecież nikt, a szczególnie młodzież, nie lubi.

Ciepła, dowcipna pozycja, która uzmysławia, jak pochopne osądy mogą zranić drugiego człowieka oraz pokazuje, że czasami stawiamy na piedestał ludzi, którzy zupełnie na to nie zasługują.

autor recenzji: Kamila Sośnicka