Teatr niewidzialnych dzieci – Marcin Szczygielski

30 stycznia 2018

Książka ta zdobyła I miejsce w IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren w kategorii 10-14 lat.

Nie będę ukrywać, że kolejnym z powodów sięgnięcia po tę pozycję, była okładka stworzona przez moją ulubioną ilustratorkę, Emilię Dziubak. Nie wiem czy to przypadek, czy rozważne dobieranie autorów, ale to co ilustruje pani Emilia, zawsze okazuje się być świetną lekturą.

Nie inaczej było i w tym przypadku. Historia 10-letniego Michała Szymczyka wciąga od pierwszego zdania. Jest to opowieść o chłopcu, który stracił w wypadku rodziców, a potem w wyniku choroby zmarła jego babcia. Tak więc trafia do kolejnych Domów Dziecka. W książce opisane są wydarzenia, jakie miały miejsce w sierocińcu Młody Las oraz w Dębowym Lesie.

Pierwsza część książki to właściwie opis instytucji, w którym dziecko jest trybikiem, który musi się dopasować do zasad tam panujących. Michał przekazuje czytelnikowi, jakimi prawami rządzi się świat Młodego Lasu, np. każdy ma swój numer wyszyty na ubraniach, ręczniku, butach i wypisany na szafce. Z numerem wiąże się pewna historia, która z pewnością poruszy niejedno serce: „… kiedyś jedna dziewczynka, która była ósemką, zobaczyła dom z tym numerem. (…) Najpierw stanęła jak wryta, a potem puściła się biegiem przez ulicę, otworzyła furtkę i zaczęła się dobijać do drzwi tego domu. Waliła pięściami i wołała coś bez sensu, bo wydawało jej się, że skoro u nas wszystko, na czym jest wyszyta albo wypisana ósemka, należy do niej, to i ten dom też, i że na pewno mieszka w nim jej mama.” Cała sytuacja skończyła się dla tej dziewczynki dobrze, bo pani, która mieszkała w tym domu, za kilka dni przyszła do Domu Dziecka i co jakiś czas zabierała ze sobą tę dziewczynkę. Ale ile w prawdziwym życiu musiało być takich maluchów, które nie miały takiego szczęścia?

Znacznie inna jest część druga i nowy Dom Dziecka, do którego trafia Michał, po tym jak przeżywa załamanie nerwowe. Tu każdy ma swój własny pokój, może jeść kiedy chce, a opiekę nad dziećmi sprawuje pełna empatii ciocia Lucyna. Tu też nasz bohater poznaje ekscentryczną, zakochaną w teatrze Sylwię. Wszyscy mieszkańcy tego Domu Dziecka angażują się w przygotowanie przedstawienia teatralnego, którego premiera ma odbyć się pamiętnego dnia 13 grudnia 1981 roku…

A tak, bo o tym jeszcze nie wspomniałam… Akcja opowieści toczy się u schyłku komunizmu. Dla najmłodszych wyżej wymieniona data nic pewnie nie mówi, dlatego warto, by rodzice lub dziadkowie porozmawiali z dzieckiem o rzeczywistości PRL-u, stanie wojennym, Solidarności czy ZOMO. Książka może stanowić zachętę do zapoznania się z czasami tak niedawnymi, a tak różnymi od dzisiejszej rzeczywistości.

Cytując najbarwniejszą postać tej powieści – „nie czarujmy się” – to naprawdę ciekawa i wartościowa książka, która nie tylko wciągnie młodego czytelnika, ale która pozwoli także tym starszym przypomnieć sobie czasy na szczęście minione. Piękna rzecz, szczerze polecam!

Autor: Kamila Sośnicka