Cierpko, ale nie łzawo…

19 kwietnia 2018

Barbara Kosmowska posiada ten niezwykły dar, że potrafi zaprezentować nam ludzkie historie z różnych perspektyw.

We wcześniejszej „Prowincji” bohaterką jest Hanka, która ucieka z pretensjonalnej Warszawy na wieś. Zaś w „Gorzko” Teresa z takiej prowincji za wszelką cenę stara się czmychnąć, by zapewnić sobie lepszą przyszłość w mieście. Taką okazję znajduje w wyjeździe na studia. Ale czy ta dezercja okaże się udana, czy przyniesie jej szczęście?

Z książek Barbary Kosmowskiej, które do tej pory przeczytałam, ta jest najsmutniejsza. Pokazuje jak bardzo życie może nas poturbować. Często mówi się: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach”. To powiedzenie idealnie pasuje do historii zawartej w powieści. Bo rzeczywiście konfrontacja naszych marzeń, z tym co przynosi nam życie, bywa bolesna. I choć niektórzy mogą uznać, że tych wszystkich nieszczęść jest tutaj za dużo, to ja jednak stwierdzam, że powieść, jest właśnie dlatego tak dobra, ponieważ jest tak prawdziwa. Niejednokrotnie przecież bywają w życiu sytuacje, gdzie ciosy wymierzane są z wielu stron. I gdy wydaje się, że gorzej, bardziej gorzko już być nie może, okazuje się, że jednak, tak jak w życiu, jak najbardziej, może.

Wielkie brawa należą się Barbarze Kosmowskiej nie tylko za nieszablonową, wciągającą fabułę. Lekkie pióro, niepozowane dialogi, niewymuszony humor, zaskakujące zakończenie to kolejne walory powieści. Autorka, książką „Gorzko” po raz kolejny udowodniła, że ma ogromny talent literacki, który wciąż ewoluuje.

autor recenzji: Kamila Sośnicka