Styczniowa „Książka z Kluczem” proponuje pozycje z dziwnymi tytułami. Jedną z nich jest „Czesałam ciepłe króliki: rozmowa z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską” Dariusza Zaborka. Ten intrygujący tytuł jest zaproszeniem do przeczytania wywiadu rzeki z panią Alicją, kobietą, którą życie doświadczyło wielokrotnie. Bardzo wcześnie straciła rodziców, następnie na cztery lata trafiła do obozu w Ravensbrück. Po wojnie też nie miała łatwo – trudy życia studenckiego, nieudane małżeństwo i największa tragedia – śmierć córki. Aż dziw bierze, że w książce poznajemy 92-letnią panią doktor, niezwykle pogodną, dowcipną i pełną werwy. Choć większość książki opisuje życie obozowe, to nie jest to absolutnie literatura martyrologiczna. Wręcz odwrotnie… Jest to jedna z najpiękniejszych celebracji życia, jakie miałam okazję przeczytać. Bohaterka mówi wprost, że aby przetrwać tamten czas, trzeba było dostosować się do nowej rzeczywistości i szukać najwięcej najdrobniejszych uciech, jak wschodzące słońce na porannym apelu…
Kiedy czytałam książkę, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ten entuzjazm, to pozytywne nastawienie, mimo przeciwności losu, już miałam okazję poznać. Ależ oczywiście! To książka Stanisława Grzesiuka – „Pięć lat kacetu”, opisująca życie obozowe warszawskiego cwaniaczka.
I w tym momencie nachodzi mnie refleksja, że właśnie równowaga psychiczna w najgorszych nawet sytuacjach, jest receptą na wszystko. Fakt, że nie każdy tak potrafi, ale warto przynajmniej próbować wypracować w sobie taki mechanizm. W „Czesałam ciepłe króliki” jest wiele odniesień do takiej postawy. Czasem bardzo kontrowersyjnych, jak choćby ten fragment: „Krematorium pracowało non stop, w całym obozie dym i śmierdziało palonymi kośćmi, a my mówiłyśmy, że z tej będzie popiołek biały, a z tej niebieski, bo ma błękitną krew. (…)Nie można było żyć cały czas na poważnie. (…) Bo człowiek, gdyby się tak właśnie przejmował, to by nie przeżył”. Ale też i takich, które każdy powinien wziąć do siebie i stosować się do nich: „A ja uważałam, że jeśli jest ciężko (…) to trzeba się bronić. Odpychać od siebie złe odczucia psychiczne i fizyczne. W każdej sytuacji znajdować moment świadczący o tym, że jest nadzieja, że ludzie nie są tacy źli”.
Książkę polecam wszystkim, ale szczególnie malkontentom, „rozbijającym się o banalne, nieważne sprawy…”.
Kamila Sośnicka