W Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu, nigdy niezapomnianej tragedii naszego miasta i innych miast – polecamy z naszych zbiorów książkę „Zadanie domowe” Lizy Wiemer.
Gdzie mieszkaliby suwalscy Żydzi, gdyby nie było przeklętych nazistów i rasistów II wojny światowej? Obok nas przecież, wspólnie, jak wtedy, w swoich domach. Buty u Żyda. Kożuch u Żyda. Kołdry, maszyny do szycia, sprzęty… Każdy miał swojego Żyda, u którego kupował, w Polsce i w Niemczech też.
Rzecz teraz w tym, czy można wszystko traktować jako cytat, formę, odgrywanie ról w rekonstrukcji. Chodzi o ludzi. Ludźmi byli i są Żydzi.
Dziś rocznica zatrzymania Holocaustu. 77 lat temu, 27 stycznia 1945 roku żołnierze sowieccy 60. Armii I Frontu Ukraińskiego wkroczyli do niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz. W obozach Auschwitz, Birkenau wyzwolenia doczekało zaledwie 7 tys. więźniów. Większość Niemcy zdołali wyprowadzić na zachód w marszach śmierci.
Tak daleko od daty tamtych tragicznych wydarzeń. Więc czy można już wreszcie traktować tę historię jako cytat, formę, odgrywanie roli?
Uczniowie na lekcji historii dostają zadanie – odtworzyć przebieg konferencji w Vannsee* i wcielić się w rolę nazistów omawiających „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”. Celem jest „zrozumienie psychiki nazistów”, a w dalszej perspektywie „nabycie doświadczenia w zetknięciu z różnymi skrajnymi sytuacjami w dorosłym życiu”.
Dla części uczniów to zwyczajne zadanie, które nie podlega analizie u podstaw, ponieważ zadał je nauczyciel. Dla niektórych to okazja do uzewnętrznienia swojej nienawiści do mniejszości lub wręcz do agresji na tle rasistowskim. Dwoje uczniów po otrząśnięciu się z szoku podejmuje – zrazu intuicyjnie – a później coraz bardziej świadomie protest przeciw realizacji tego zadania w ogóle.
Eufemistyczne określenie „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” oznacza eksterminację całego narodu żydowskiego. Fizyczne usunięcie go z planety, aby mieć więcej miejsca dla siebie. Ludobójstwo. Nie ma argumentów „za” wolnych od moralnych wyborów. Obawy uczniów, że dyskusja obudzi uśpione pod cienką warstwą ucywilizowania „–izmy” okazują się słuszne.
Protest nastolatków wychodzi daleko poza szkolne mury. Dotyka całego miasteczka, dzieląc je. Sytuacja zmienia się dynamicznie. Akcje wywołują reakcje, zarówno pozytywne, jak i negatywne. W rodzinie Cade’a, który ma polskie korzenie, nieoczekiwanie ujawnione zostają fakty, przemilczane do tej pory ze strachu… wcale nie przesadzonego, po 70 latach.
Akcja rozwija się w sposób nieprzewidywalny. Zakończenie nie jest słodkim amerykańskim finałem. Ale jest pozytywne, ludzkie, prawdziwe.
Chodzi o ludzi. Ludźmi byli i są Żydzi, ale przecież nie tylko na nich skupiała się polityka ludobójstwa – za narodem żydowskim poszli na śmierć Cyganie, mniejszości innych narodów, niepełnosprawni… Dziś też są te grupy ludzi między nami. Książka pokazuje, że zło wcale nie skończyło się wraz z końcem wojny. Wystarczy niewiele, czasem przypadek, aby uśpiona tu i tam agresja wybuchła w grupach nienawiści. Trudno ją powstrzymać. Więc trzeba myśleć samodzielnie, czuwać, czytać, przygotowywać się, i przede wszystkim nie być obojętnym. Gra toczy się także o określenie WŁASNEJ tożsamości.
Jedna z pięknych stron tej książki, próba (jedna z wielu) argumentacji uczennicy za odwołaniem zadania domowego – dla nas może argument przeciw nawrotom potworochoroby:
„Jak wiadomo, celem debaty jest przekonanie innych do słuszności własnego stanowiska. Aby to się udało, potrzebne są uzasadnione argumenty. Jak jednak można usprawiedliwić zagłodzenie ludzi na śmierć w gettach? […] Dlaczego pan nas prosi o racjonalizowanie ludobójstwa? […] To skłania do uznania nazistowskiej perspektywy za normalną i dehumanizuje naród żydowski.
Rezultaty procesów norymberskich, które odbyły się po drugiej wojnie światowej, dowodzą słuszności naszego stanowiska. Obrońcy argumentowali, że naziści wykonywali tylko rozkazy swoich dowódców. Jednak Międzynarodowy Trybunał Wojskowy uznał, że w myśl prawa międzynarodowego moralność przewyższa każdy rozkaz wydany przez rząd bądź dowódcę”.
Bardzo precyzyjne słowa. Nie może być debaty, ponieważ podniesiono by wówczas nazistów do rangi ludzi, a więc istot posiadających duchowość, zasady społeczne i moralne itp. Można i trzeba zrobić tylko to, czego chcą uczniowie: odmówić uznania ich za gatunek ludzki. Odmawia się uznania nazistów za gatunek ludzki, partnera do debat. Ich słowa nie zostaną podniesione do rangi rozpatrywanych argumentów.
Gdzie mieszkaliby Żydzi, gdyby nie było przeklętych nazistów i rasistów II wojny światowej? Obok nas, wspólnie, jak wtedy. My tu w Suwałkach (pewnie nie wszyscy) też za nimi tęsknimy. Dlatego w Pracowni Digitalizacji i Historii Mówionej wciąż wypytujemy ludzi, którzy pamiętają jeszcze czasy wielokulturowości ulicy Noniewicza (dawnej Jerozolimskiej) i innych ulic. Dlatego dzielimy się wspomnieniami i refleksjami z naszych zbiorów…
Wspomnienie i refleksja Fabiana Daniłowicza – wspomnienie o Żydach mieszkających w przedwojennych Suwałkach, wzajemnych relacjach między Polakami a Żydami, pierwszych objawach antysemityzmu.
Dla potrzebujących dodatkowego umocowania: Liza Wiemer jest wielokrotnie nagradzaną edukatorką z dwudziestoletnim doświadczeniem w nauczaniu. Jest autorka książek dla młodzieży i dorosłych oraz opowiadań publikowanych w serii Small Miracles znajdującej się na liście bestsellerów „New York Timesa”.
*Konferencja w Wannsee – spotkanie wysokiej rangi niemieckich urzędników państwowych pod przewodnictwem Reinharda Heydricha, które odbyło się 20 stycznia 1942 roku w willi przy Großer Wannsee 56/58 w Berlinie. Tematem narady było omówienie „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, jak eufemistycznie określano rozpoczęte już ludobójstwo Żydów.
Piotr Kuczek