Cóż to była za niesamowita podróż sentymentalna! Czytając „Marzi” – niemalże moją rówieśniczkę – śmiałam się i z łzą w oku, przypominałam także swoje dzieciństwo.
„Marzi” to historia dziewczynki, której przyszło dorastać w Polsce lat 80-tych. W kraju, gdzie sklepy świeciły pustkami, a jeśli już coś „rzucili”, to trzeba było stać wiele godzin w długich kolejkach. W rzeczywistości, którą dziś kojarzymy z kartkami na mięso, paliwo i inne produkty i z Pewexem – symbolem luksusu. W czasach, kiedy dziewczynki bawiły się rosyjskimi matrioszkami lub drewnianymi lalkami z Cepelii, a włosy splatały gumkami wyciętymi z dętek rowerowych. Wówczas, gdy w telewizji były tylko dwa programy, a pierwszym tasiemcem był serial „Niewolnica Isaura”, zaś podczas niedzielnego obiadu oglądało się nie familiadę, ale koncert życzeń. Wreszcie, w nienajlepszych okolicznościach politycznych, gdyż wprowadzono stan wojenny oraz nieustannie wybuchały strajki.
Marzena Sowa z wielką dbałością o szczegóły opisała ówczesne codzienne życie. Natomiast z niewiarygodną precyzją, jak na osobę, która jedynie o tym wszystkim słyszała, Sylvian Savoia, francuski rysownik to wszystko ilustruje. Wspólnie stworzyli niewiarygodne dzieło.
Jak już wcześniej wspomniałam, ja i Marzi, a zatem autorka tego komiksu, jesteśmy niemal równolatkami. Nie uważam jednak, że moi rówieśnicy należą, mówiąc korpomową, do jedynego targetu tego produktu. Z pewnością to właśnie my będziemy czytać opowiadania małej Marzeny z wielką nostalgią i żalem za minionym bezpowrotnie dzieciństwem. Niemniej książka będzie, pewnie nieco abstrakcyjną, ale także fascynującą opowieścią o nie tak dawnych, a tak innych czasach dla młodszych czytelników.
Polecam, polecam, polecam! Wspaniała zabawa, a jeszcze lepsza nauka najnowszej historii Polski.
Kamila Sośnicka