Babcocha brzmi jak babcina wersja macochy i taką rolę odgrywa w stosunku do osieroconej i zaniedbanej przez ojca Bernadetty. Choć w bajkach często macocha ma wydźwięk pejoratywny, tu babcocha, czyli przyszywana babcia jest najlepszym przyjacielem dziewczynki.
Książka jest zbiorem 54 krótkich historii połączonych bohaterami. Babcocha, niezwykła czarownica, czując, że Grajdołek, fikcyjna podkarpacka wieś, potrzebuje odczarowania, przybywa tam na gradowej chmurze. I postanawia zrobić porządek! A zdolności ma wielkie. Jak trzeba naparzy ziółek a kiedy wymaga tego sytuacja, potrafi egzorcyzmować. No i, jak na czarownicę przystało, rzuca zaklęcia pstrykając palcami u stóp.
Justynie Bednarek doskonale udało się uchwycić specyfikę polskiej prowincji. Mnie zachwyciły także nawiązania do polskiego folkloru i mitologii słowiańskiej, twórczości Gałczyńskiego i współczesnej kultury. Ponadto „Babcocha” pełna jest humoru sytuacyjnego i językowego.
Książka jest dla dzieci, ale polecam ją również dorosłym, nie tylko dla rozrywki, ale także, by oddać się refleksji. Bo to my dorośli kłamiemy, jesteśmy chciwi, leniwi, zostawiamy śmieci w lesie, źle traktujemy zwierzęta. A jeśli robią to dzieci, to wyłącznie dlatego, że podpatrzyły to u nas…
Kamila Sośnicka