Słodko-gorzki

05 grudnia 2018

Po raz kolejny mamy okazję gościć nietuzinkową pisarkę. Tym razem będzie to Małgorzata Rejmer.

Licząc, że na spotkaniu autorskim opowie o swoim najnowszym dziele, chciałabym przypomnieć o innej książce tej autorki, pt. „Bukareszt. Kurz i krew.”

Jest to przerażająca opowieść o Rumunii komunistycznej, która sama w sobie stała się więzieniem, miejscem zamieszkania głodujących, cierpiących i wystraszonych ludzi. Jak obrazowo zostało to pokazane w książce, barwy narodowe tego kraju nabrały smutnej wymowy: „Czerwony jak mięso, którego nie ma, żółty jak skóra dzieci i niebieski jak niebo w krajach, do których nie możesz pojechać.” Krwawy dyktator, Nicolae Ceausescu, wyrwał z narodu ludzkie odruchy, wole walki, a nawet chęć życia.

Kolejne kartki reportażu pokazują, że mimo, iż od obalenia tego tyrana minęło 24 lata, Rumunia, Rumunie, a przede wszystkim Bukareszt, wciąż nie mogą otrząsnąć się z tej traumy, wciąż ponoszą  konsekwencje. Ciągły strach przed głośnym mówieniem źle o Ceausescu, niechęć mieszkańców do „Domu Ludu” czyli Pałacu Parlamentu, watahy bezpańskich psów przechadzające się przez ulice stolicy – to tylko wierzchołek góry lodowej. Bierność, fatalizm, przesądność, specyficzne poczucie humoru to bez wątpienia cechy wynikające z takiej, a nie innej historii państwa.

„Bukareszt. Kusz i krew” choć zawiera wiele ciężkich fragmentów, czyta się szybko. Wybór i opracowanie tematów sprawia, że czytelnik nie nudzi się nawet przez chwilę.

Na koniec przyznaję, że zafascynowałam się miastem, chciałabym je lepiej poznać. Poznać i zrozumieć tego „anioła ze skrzydłami w błocie”. I myślę, że nie jestem jedyna, którą reportaże Małgorzaty Rejmer o Bukareszcie do tego zachęciły.

Kamila Sośnicka