Dziś chciałabym zachęcić do przeczytania fantastycznej książki pt. „Bzdurki czyli bajki dla dzieci (i) innych” Artura Andrusa.
Wprawdzie bez choinek, karpi i świętego Mikołaja, bo jak znam twórczość Artura Andrusa, to Iglaki założyłyby związek zawodowy „Golidarność” w ramach protestu przeciw staniu zupełnie nago na mrozie, póki nikt ich nie kupi. Ryby zaś groziłyby, że same poprzecinają się na dzwonki i przydzwonią wszystkim paniusiom, co to je małpują i robią karpie usta. A Mikołaj….tu już moja wyobraźnia nie ogarnia, jakież to perypetie mógłby wymyślić dla niego pan Andrus.
Niemniej jednak uważam, że „Bzdurki…” to idealna lektura na święta. Po pierwsze dlatego, że jest to pozycja dla każdego, a więc łączy pokolenia. Po drugie nic nie jest w stanie lepiej ocieplić atmosfery jak gromki, szczery śmiech. A taki z pewnością wybuchnie, po każdej przeczytanej w tej książce bajce. To z pewnością dwa najważniejsze, ale nie jedyne powody, by przeczytać „Bzdurki…”. Poza tym, ci przezabawni, tacy bardzo „ludzcy” bohaterowie uczą nasze pociechy kreatywności, niebanalnego myślenia, wysublimowanego poczucia humoru oraz tego, że nasza wyobraźnia jest nieograniczona. Polecam! A na koniec twórczość własna, zainspirowana jedną z historyjek z „Bzdurek…”:
Pomidor, pomidor, ser pełen dziur,
Niech nam żyje Andrus Artur.
Pomidor, pomidor, z kiełbasą żurek,
Niech pisze nową porcję bzdurek.
Kamila Sośnicka