Po raz kolejny nie jestem w stanie napisać wyważonej i opanowanej recenzji. Między innymi dlatego, że miałam już dwukrotnie okazję spotkać się z Barbarą Kosmowską i uwielbiam tę osobę absolutnie, niezachwianie i szaleńczo.
Jestem również ogromną fanką jej twórczości, zarówno tej skierowanej do najmłodszych czytelników, do młodzieży, ale także do dorosłych pożeraczy książek.
„Tru” jest historią uroczego zajączka Trusia vel Tru. Zwierzątko to wychowuje się w rodzinie emigrantów, którzy przybyli do Lasu Wysokiego zza rzeki.Mieszka w gorszej dzielnicy Kończyn Dolnych z pracującą na dwa etaty mamą, bratem i siostrą. Tata przepadł bez wieści, najprawdopodobniej zginął na polowaniu. Perypetie Tru pisane są w formie pamiętnika. Rodzina zajączka nie jest majętna, mama ledwo wiąże koniec z końcem. Dlatego też nasz mały bohater stara się jej pomóc, chociażby konstruując nosidło do transparentów, gdyż jego rodzicielka jest także aktywną feministką, uczestniczącą w manifestacjach mających na celu osiągniecie równouprawnienia „zajęczyc”. Tru jest niezwykle wrażliwym, pełnym empatii, ale i bardzo inteligentnym zajączkiem, dostrzega więc nierówność społeczną wynikającą z różnorodnej sytuacji materialnej rodziców jego rówieśników. Ci bogatsi kupują sobie kolorowe futra na allegro, grają w gameboye, jeżdżą motorami. Jego wyjątkowe zdolności techniczne pozwalają mu niwelować te różnice. Konstruuje zatem maszynkę do puszczania baniek będącą odpowiedzią na drogie zabawki, buduje ekologiczne i bezpieczne hola-susy, które stają się wielkim hitem itp.
Choć w historyjce mowa jest o naprawdę niełatwych sprawach, to jest to opowieść napisana z ogromnym poczuciem humoru. No i oczywiście nie mogło zabraknąć niewinnego, uroczego wątku miłosnego…
Lektura tej książki jest doskonałym przyczynkiem do rozmów z najmłodszymi na bardzo trudne, ale, co tu kryć, tak aktualne tematy, jak np. tolerancja, emigracja, feminizm czy dyskryminacja.
„Tru” pokazuje truth czyli prawdę. Całą prawdę o życiu. I to w tej książeczce jest najpiękniejsze. Trzeba dzieciom pokazywać, że na świecie nie ma sprawiedliwości, że są bogaci i biedni, że nie wszystkie rodziny składają się z mamy i taty, wreszcie, że istnieją podziały ze względu na płeć, rasę czy kolor skóry (futra). Ale jak to?! Już takich maluchów zasmucać, że świat wcale nie jest taki cudowny?! Właśnie tak! Ale przy okazji podkreślać, że to od nas zależy, czy będzie on mniej czy bardziej niesprawiedliwy, okrutny i smutny. To nasze podejście, nasze zaangażowanie, nasze „wynalazki” mogą sprawić, że świat stanie się lepszy, bardziej przyjazny i otwarty na inność.
Nie da się, po prostu nie ma takiej możliwości, ażeby nie wspomnieć o przepięknych, bajkowych ilustracjach pani Emilii Dziubak. Te leśne pejzaże, ta feeria odcieni zieleni, te futrzaki, które chciałoby się wyrwać z kart książki i pobawić się z nimi. Mistrzostwo świata!
A już na sam koniec, mogę dodać, ze jestem szczęśliwą posiadaczką wiedzy z pierwszej ręki, że już wkrótce pojawią się kolejne przygody sympatycznego szaraka!
Autor recenzji: Kamila Sośnicka