Dziś zapraszamy do przeczytania recenzji książki „Za niebieskimi drzwiami” Marcina Szczygielskiego. Akcja powieści rozpoczyna się w chwili, gdy 12-letni Łukasz z mamą wyjeżdżają na wakacje. W trakcie tej podróży ulegają wypadkowi. Chłopiec musi przejść wielomiesięczną rehabilitację nogi, a jego mama nie budzi się ze śpiączki. Bohater historii trafia pod opiekę starszej sąsiadki, nazywanej przez niego Cebulką. Kiedy myśli, że już gorzej nie będzie, w jego życiu pojawia się ciocia Agata, o której istnieniu nie miał pojęcia. I choć łączą go z kobietą więzy krwi, tak naprawdę jest dla niego obcą osobą. Zrozpaczony chłopiec wyjeżdża z nią do oddalonego o wiele kilometrów od Warszawy Brzegu, do pensjonatu o nazwie „Wysoki klif”. Zostaje zakwaterowany w pokoju, w którym kiedyś mieszkała jego mama. Bardzo się w tym miejscu nudzi, ale pewnego dnia, zupełnie przypadkiem, odkrywa, że za drzwiami jego pokoju kryje się inny świat. Nic już nie będzie takie jak było, a na pewno już nie będzie nudno.
Mogłoby się wydawać, że koncept z równoległym światem czy wymiarem jest wtórny, ponieważ podobne rozwiązania były wielokrotnie wykorzystywane choćby u E. Nesbit w „Historii amuletu”, czy też w „Lwie, czarownicy i starej szafie” C. S. Lewisa. Nic bardziej mylnego! Posiłkując się znanym już motywem, Marcin Szczygielski stworzył niebanalną, oryginalną historię dla młodzieży. W książce pojawiają się przerażające momenty niczym z horroru oraz mnóstwo elementów fantastycznych. To co także zasługuje na uznanie czytelników, to zaskakujące zakończenie tej historii.
Drodzy rodzice, jedno jest pewne. Po lekturze książki pana Szczygielskiego wasze dzieci będą pukać w swoje drzwi. Postukajcie z nimi, może czeka za nimi niesamowita przygoda…
autor recenzji: Kamila Sośnicka
Książka będzie omawiana na najbliższym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki dla dzieci „Co litera, to afera”, które odbędzie się 5 maja o godzinie 10.00.