Dziś chciałabym zaproponować państwu „Poczucie kresu” Juliana Barnesa, książkę, która została nagrodzona Bookerem w 2011 r.
Tony Webster, główny bohater powieści, jest emerytem, ojcem i dziadkiem, rozwodnikiem. Z jego przemyśleń wyłania się obraz człowieka, który wiódł bardzo przeciętny, zachowawczy tryb życia. Typowy everyman. W jego opinii, dzięki takiej postawie, nikogo nie zranił, ani też sam na tym nie ucierpiał. Czy tak faktycznie było? Czy konfrontacja z przeszłością pokaże, że nasza pamięć potrafi płatać figle i mocno przeinaczać fakty, zwłaszcza te, które miały miejsce dawno temu?
Pozycja ta, choć z pewnością niełatwa, naprawdę warta jest przeczytania. J. Barnes nawiązuje m.in. do myśli filozoficznych oraz wierszy P. Larkina, jednak książka wolna jest od przeintelektualizowania czy patosu. Choć autorowi chodziło głównie o przekazanie spostrzeżeń na temat relatywizmu pamięci ludzkiej, o iluzjach jakie sami sobie tworzymy, to nie zapomniał także o mniej wymagających czytelnikach, którzy otrzymują zagadkę trzymającą w napięciu i niepewności do ostatniej strony.
Polecam!
autor recenzji: Kamila Sośnicka